Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi BoloYeung z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 7615.75 kilometrów w tym 2222.26 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 10117 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy BoloYeung.bikestats.pl
  • DST 38.80km
  • Czas 01:08
  • VAVG 34.24km/h
  • Temperatura 9000.0°C
  • Sprzęt Fort Sprint
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Pologne amatorów

Piątek, 7 sierpnia 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 3

130/1668 OPEN
czas 1:08:48


   Bardziej z nastawieniem na zwiedzanie wcześniej nieznanych mi zakątków naszego kraju, a w tym przypadku Tatr, wybrałem się na TdPA. W obie strony przyszło mi smażyć się w pociągu, gdyż pisząc chyba do wszystkich osób, które jechały w poprzednich latach z Wrocławia na te zawody, nikt się nie wybierał lub miał już zaklepane miejsca. Z pensjonatem trafiłem w dychę, gdyż za jedną noc wyszło 30 zł, a do naprawdę taniego sklepu miałem o rzut kamieniem, ale wszystko potrzebne na wyścig miałem już zabrane ze sobą. Żałuję, jedynie, że nie zabrałem ze sobą sosu, bo jak zawsze dzień przed startem wcinam kaszę gryczaną z olejem, co jest mieszanką obrzydliwą w smaku, a upał potęgował jedynie doznania. Sos jednak musiałby skapitulować przy takich temperaturach, więc nie było wyjścia. Po niecałych 9 godzinach jazdy najpierw Inter City, a potem Regio na miejscu byłem w czwartek około godziny 21. Potem tylko obowiązkowy prysznic, pociorek i lulki. :-)



   Do hotelu Bukovina miałem jakieś 6 km pod górę i nie było potrzeby się spieszyć, bo jedyne co mi pozostało to odebrać numer, pakiet startowy, rozgrzać się, ustawić w wyznaczonej strefie. Po drodze usłyszałem jednak, że zapisało się już ponad 1600 osób,a limit wynosi 1800, więc zwiększyłem tempo. Nie wiem czy osoby, które wcześniej opłaciły TdPA uzyskałyby zwrot pieniędzy w razie braku możliwości otrzymania numeru, ale wolałem tego nie sprawdzać. W otrzymanym pakiecie startowym otrzymałem parę pierdółek, ale najlepiej prezentuje się czapeczka Festiny i koszulka z eventu. Rozgrzewka 30 minutowa przed startem nie była jakoś specjalnie potrzebna, gdyż już o godzinie 9 było gorąco, a wiadomo było,że będzie jeszcze gorzej. Przy wyborze strefy zrobiłem największy błąd tamtego dnia, a mianowicie ustawiłem się przy końcu kolejki licząc na to, że znajdzie się dostateczna liczba ludzi posiadająca nogę zbliżoną do mojej. Z wspomnianej rozgrzewki przyleciałem tuż przed wylotem na trasę VIP-ów, a amatorzy byli mocno stłoczeni. Nie widziałem potrzeby przeciskania się do przodu, jednak jak pokazał czas taka potrzeba była.



   Nie mając rozeznania z trasy, a sondując jedynie rezultaty z poprzednich edycji wykalkulowałem, że stać mnie na 1:05:00, skoro dwa lata temu Ryszard Rawski osiągnął podobny czas. Aby przejechać całość z takim wynikiem potrzebowałem jednak kogoś do wspólnego pedałowania, a po kilkuset metrach od startu ostrego z Poronina nikt nawet nie próbować utrzymać mi koła! Wyprzedzanie ludzi na całej trasie przypominało mi grę wideo z lat 90 Road Fighter.

Ja to czerwone auto, a reszta samochodów to kolarze wszelkiej maści, mijani z łatwością. Jedynie nieliczni supermani przelatujący czasem po lewej stronie ekranu, jak również na trasie, to 4 gości z zespołu Mostostal Puławy, którzy objeżdżali mnie w sposób zdecydowany. W żaden sposób jednak wiara nie przeszkadzała w kręceniu, więc nie powiem, że mam czas jaki mam, bo ludzie przeszkadzali czy coś w tym guście. To, że na Gliczarowie 2 razy zajechano mi drogę i musiałem wypiąć się przy 20% nachyleniu nie biorę za złośliwość, bo gdy nie ma się siły na pedałowanie przed siebie ciężko o to, żeby nagle zjechać na prawą stronę tylko dlatego, że ktoś krzyczy z tyłu "lewa". Cieszę się, że we wspomnianych sytuacjach popchnięto mnie do przodu przez kibiców czekających już na zmagania zawodowców, bo sam nie dałbym rady się wpiąć i rozpędzić od zera. Do mety już bez rewelacji. Może trochę się zawiodłem, że mam dość spory zapas sił na koniec, ale nie wiedziałem jak zareaguję na temperaturę i nie chciałem się zarzynać.



   Po zmaganiach posiłek regeneracyjny i butelka wody, jak dla mnie były świetne, ale widziałem gościa, który cały talerz makaronu wywalił do kubła, gdy tylko spróbował. Od razu pomyślałem, że niektórym naprawdę się przelewa w życiu. Długo nie siedziałem na miejscu. Parę foci, zjazd do Poronina, gdzie był mój pensjonat, prysznic i na rower znowu, żeby zobaczyć Zakopane zanim na trasę wyruszą zawodowcy. Po przechadzce Krupówkami, podjechałem pod skocznię, która jako jedyna zrobiła na mnie wrażenie w tym mieście. Z Zakopca wyleciałem na drogę w kierunku Łysej Polany, chcąc chociaż rzucić okiem na morskie oko. Nie było mi to jednak dane, gdyż mimo niezłej nawierzchni obowiązywał zakaz jazdy rowerem. Ale nie żałuję, bo po przejechaniu na chwilę na Słowacką stronę (tak, żeby mieć kolejny kraj zwiedzony rowerem w kolekcji hehe), udałem się na metę Tour de Pologne, gdzie dla kibiców wystawiono wielki telebim i tam siedziałem do końca dnia.



   Za rok jestem na bank z nowym sprzętem, na który już zbieram, więc liczę, że przy podobnie przetrenowanym sezonie i zebranych doświadczeniach z tegorocznej edycji będzie o niebo lepiej.


Kategoria Maratony



Komentarze
BoloYeung
| 16:26 niedziela, 9 sierpnia 2015 | linkuj @Mamir Prawdopodobnie ramę z widelcem kupię, a za obecną oraz koła wyczaruję lżejsze felgi po wcześniejszej sprzedaży wspomnianych antyków. Nie mam jeszcze konkretnych części na oku do pozyskania, ale do marca jest jeszcze mnóstwo czasu.

@porcupine O dziwo większość jechała, ale trochę bez sensu jak dla mnie, bo około 5 km/h lub nawet mniej, czyli równie dobrze mogli zejść i prowadzić rower zachowując siły, ale może taki mieli cel, żeby Gliczarów zaliczyć bez chodzenia, a wynik końcowy przy tym to sprawa drugorzędna.
Mamir
| 08:57 niedziela, 9 sierpnia 2015 | linkuj Witaj . Bylem na urlopie w Bialce i przejezdzalem akurat tym podjazdem. Dalem rade pokonac go bez zatrzymywania choć przy największym pochyleniu trasy pedalowanko było na stojaco. Tak na marginesie jaki sprzęt myślisz kupić? Bo tez powoli coś takiego chodzi mi po glowie. Pozdrawiam
porcupine
| 07:24 niedziela, 9 sierpnia 2015 | linkuj Tak z ciekawości, ten podjazd pod Gliczarów to większość prowadziła czy dawali ludzie rade to podjechać?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ewnyt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]