Info
Suma podjazdów to 10117 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Sierpień1 - 3
- 2015, Lipiec2 - 1
- 2015, Maj1 - 0
- 2014, Maj1 - 1
- 2014, Kwiecień1 - 1
- 2013, Sierpień1 - 0
- 2013, Lipiec4 - 1
- 2013, Czerwiec10 - 4
- 2013, Maj12 - 4
- 2013, Kwiecień13 - 6
- 2013, Marzec10 - 2
- 2013, Luty6 - 0
- 2013, Styczeń11 - 0
- 2012, Sierpień1 - 2
- 2012, Lipiec5 - 11
- 2012, Czerwiec5 - 3
- 2012, Maj8 - 1
- 2012, Kwiecień4 - 3
- 2012, Marzec2 - 0
- 2011, Czerwiec2 - 0
- DST 195.00km
- Teren 183.00km
- Czas 06:16
- VAVG 31.12km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 1850m
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Sowie z Chrisem
Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 10.06.2013 | Komentarze 2
czas: 5:46:04
dst: 182.7 km
v śr: 31.7 km/h
trasa: Wrocław-Sobótka-Tąpadła-Dzierżoniów-Jugowska-Walimska-Walim-Świdnica-Wrocław
Na forumszosowym zamieściłem informację o niedzielnym wypadzie w Sowie, ale byłem przekonany, że nie będzie odzewu w związku ze zbiórką o 5:45(na godz.13-14 zapowiadane burze), jednak Chris był zainteresowany wspólną jazdą.
Nazajutrz, pomimo wczesnej pory było dość ciepło, ale mgła, która zalegała na ulicach była strasznie gęsta i kilka pierwszych km przejechałem bez okularów, bo kompletnie nic nie dało się w nich zobaczyć.
Od początku dość mocnym tempem jechaliśmy po krajowej 35 w kierunku Sobótki. Chris chciał jechać w trochę wolniej, ale chyba po prostu bał się, że opadnę z sił dalej na trasie. Od rana czułem nogę i nie miałem większego problemu z utrzymaniem tempa. Często się zmienialiśmy, ale na Tąpadle nie wychodziłem przed szereg, bo kolega mocno kręcił na podjeździe, a w perspektywie jeszcze Jugowska i Walimska zostały.
Do Dzierżoniowa średnia wychodziła powyżej 34. Stamtąd na Jugowską, ale za Kamionkami był jakiś rajd organizowany i niebawem miała być zamykana trasa. Ruszyliśmy do przodu, bo na szczyt nie zostało już wiele. Właściwie cały podjazd od Pieszyc do szczytu przejechany mocnym tempem na zmiany. W jednym miejscu tylko widziałem prędkość mniejszą niż 20 km/h. Kilka ostatnich km ciągnąłem przed Chrisem, ale wiedziałem, że będę się musiał zadowolić 2 miejscem na premii górskiej i rzeczywiście Krzysiek skoczył na chwilę przede mnie, przetasował, a potem przyspieszył zostawiając mnie kilka metrów z tyłu. Zjazd do Pieszyc spokojnie, a potem do Netto na zakupy.
Na Walimskiej za wszelką cenę próbowałem się utrzymać za Krzyśkiem. Zawsze staram się wjeżdżać w swoim rytmie, ale przesadziłem i kilka km jeszcze po tym jak ten wariat mnie zostawił, walczyłem o uspokojenie tętna, a także ze zmęczeniem, jakie zaczynałem odczuwać. Po raz pierwszy miałem nieprzyjemność zjeżdżać z Walimskiej do Walimia. Śliska kostka cholera wie od czego, więc trzeba było się zadowolić oszałamiającą prędkością 30-35 km/h. Dalej już mieliśmy asfalt na szczęście.
Nastąpiło małe skrócenie trasy i zamiast rowerem z Wałbrzycha odbiliśmy na Świdnicę, a tam zrobiliśmy ponownie zakupy. Podczas postoju zorientowałem się, że zniknął mi banan z kieszonki na plecach i saszetka pod siodełkiem. Nic w niej nie było właściwie oprócz 2 łyżek ,dętki, biletów na pociąg i 2 zł, jednak obawiałem się, że w środku zostawiłem legitymację studencką. Na szczęście zapomniałem ją schować. Kolega postawił batona,wodę i banana, co prawdopodobnie uratowało mi życie :-).
Ze Świdnicy na zmiany już nie takim tempem jak wcześniej ze względu na wschodni wiatr i coraz słabszą nogę, a im bliżej było Wrocka tym częściej Krzysiek jechał jako pierwszy.
Sowie to zawsze udany trening, ale cieszę się, że mogłem zaprezentować formę Chrisowi. Szczęścia dopełnił dopiero co zrobiony przez starszych obiadek. Potem prysznic, kima i krótka nauka do kolosów.
Komentarze
Dzięki za super trening, aspirujesz do Whirlpool Club''u.
Moze Pradziad nastęnym razem???
Byłoby extra.