Info
Suma podjazdów to 10117 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Sierpień1 - 3
- 2015, Lipiec2 - 1
- 2015, Maj1 - 0
- 2014, Maj1 - 1
- 2014, Kwiecień1 - 1
- 2013, Sierpień1 - 0
- 2013, Lipiec4 - 1
- 2013, Czerwiec10 - 4
- 2013, Maj12 - 4
- 2013, Kwiecień13 - 6
- 2013, Marzec10 - 2
- 2013, Luty6 - 0
- 2013, Styczeń11 - 0
- 2012, Sierpień1 - 2
- 2012, Lipiec5 - 11
- 2012, Czerwiec5 - 3
- 2012, Maj8 - 1
- 2012, Kwiecień4 - 3
- 2012, Marzec2 - 0
- 2011, Czerwiec2 - 0
Lipiec, 2012
Dystans całkowity: | 352.98 km (w terenie 312.19 km; 88.44%) |
Czas w ruchu: | 11:59 |
Średnia prędkość: | 29.46 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.30 km/h |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 88.24 km i 2h 59m |
Więcej statystyk |
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Klasyk Kłodzki zakończony wypadkiem
Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 7
Czeka mnie długa przerwa od treningów. W sobotę, w trakcie KK, doznałem poważnego wypadku na terenie Czech. Przy zjeździe uderzyłem kaskiem w metalowy płot.
KASK PRAWDOPODOBNIE URATOWAŁ MI ŻYCIE
Natychmiast po zdarzeniu zostałem przewieziony do szpitala, gdzie przeszedłem operację szczęki.
Stwierdzono utratę 3 zębów, złamanie nosa, szczęki i kości policzkowej, a także doznałem lekkiego wstrząśnienia mózgu. Jestem już w Polsce ponieważ koszty drugiej operacji, jaką muszę przejść nie miał by kto pokryć. Tak więc we wtorek za tydzień będę miał drugi zabieg na szczęce i dopiero w okolicy połowy sierpnia najwcześniej siądę na rower (o ile wszystko jest z nim ok).
Do tego czasu nie mogę nic gryźć, a więc kisiel, zupki, jugorty kaszki itd, no i ból głowy.
Chciałbym bardzo podziękować wszystkim, którzy poczekali ze mną na przyjazd karetki, a w szczególności koledze z koszulką Dolnego Śląska, który przewiózł mój rower do punktu kontrolnego na trasie, organizatorom, za to że tak bardzo zainteresowali się moim wypadkiem i z pewnością byli bardzo przejęci zdarzeniem, pani Eli, która bezinteresownie podjęła się pomocy rodzicom w tłumaczeniu i przewodnictwie na terenie Czech.
- DST 81.00km
- Teren 68.91km
- Czas 02:44
- VAVG 29.63km/h
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Okolice Trzebnicy
Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 25.07.2012 | Komentarze 0
dst: 68,91
czas: 2:03:50
v śr: 33,4 km/h
Trochę zmęczone nogi już przed treningiem dzisiaj.. a miało być luźniej w tygodniu ze względu na Klasyk Kłodzki. Odpocznę 2 dni teraz i powinno być ok :)
- DST 68.50km
- Teren 55.90km
- Czas 02:20
- VAVG 29.36km/h
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Znowu ten deszcz..
Środa, 18 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 0
dst: 55,9
czas: 1:38:40
v śr: 34 km/h
Ostatnie 18 km w deszczu, chociaż byłem przygotowany na ulewę w postaci rękawków, kasku i bandany, więc nie odczuwałem tak bardzo chłodu.
Trening można powiedzieć, że udany oprócz ostatnich kilkuset metrów, gdzie jadący na kole kolega, którego napotkałem koło Wrocka, nie zdążył wyhamować w deszczu i przy 45 km/h miał bliskie spotkanie z asfaltem. Winę ponoszę za to głównie ja, bo mogłem zwolnić, a nie szarżować.
Nie tylko ja jednak mam swoje za uszami w tym przypadku. Jadący przede mną kierowca włączył kierunkowskaz po czym się od razu zatrzymał chcąc skręcić(mnie udało się wyhamować, koledze nie). Prowadzący nawet nie podszedł i nie zapytał się czy wszystko ok, tylko obserwował jak się zachowuje poobijany rowerzysta z wnętrza auta i pewnie uznając, że nic wielkiego się nie stało i poleciał w swoją stronę.
- DST 140.18km
- Teren 124.08km
- Czas 04:41
- VAVG 29.93km/h
- VMAX 59.50km/h
- Temperatura 30.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzierżoniów
Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 0
Rano chmury, a popołudniu żar! 7 groszy w portfelu więc po wodę musiałem się zatrzymywać w jakimś sklepie i prosić o kranówkę:) Mimo ok. 30 stopni dobrze się jechało.
dst: 124,08km
czas: 3,49,22
v śr: 32,46km/h
ps: W Dzierżoniowie spadł mi licznik na drogę. Bateria nie stykała(znowu), a na ekranie nie wyświetla się połowa cyferek. Słowem Kellys KCC-13 SHIT!
- DST 63.30km
- Teren 63.30km
- Czas 02:14
- VAVG 28.34km/h
- VMAX 63.30km/h
- Temperatura 32.0°C
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Nie udany wypad i kasa w błoto
Niedziela, 1 lipca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 4
Pojechałem pociągiem do Kłodzka, bo już mnie nudzi troszkę jazda po płaskim aż na Ślężę. Taką traskę sobie wybrałem, chociaż nie wiedziałem, czy czegoś wartego zobaczenia nie omijam po drodze, albo nie wybieram trasy naszpikowanej kostką :)
Miałem pociąg na rano, ale zaspałem, więc wybrałem się na kolejny, chociaż wiedziałem, że teraz będę się musiał męczyć w upale.
Do Jugowskiej pod górę z przerwami, potem atak na Woliborską. Tam zatrzyzmałem się na chwilę, żeby przelać wodę z bidonu, bo 1,5 litra pękło przy 60 km jakoś :D
W tym momencie musiałem na coś najechać. Już zjeżdzając na doł z przełęczy czułem, że koło co obrót lekko podskakuje. Zatrzymałem się zobaczyć czy nie boksuje mi czasem koło, albo nie złapałem kapcia, ale było ok. Jechałem dalej, ale nadal czułem, że chyba coś jest nie tak.. I tak aż do pierwszego skrzyżowania, gdzie jak tylko usiadłem na tyłek żeby przychamować usłyszałem głośny syk i po sekundzie nie miałem powietrza w dętce. Stanąłem pod drzewem, bo żar okropny, zdejmuję koło, a oczom moim ukazuję się kilku centymetrowe rozdarcie na środku opony.
Gdybym skorzystał z zapasowej dętki to, napewno skończyła by ona tak jak jej poprzedniczka. A więc z buta. Co więcej miałem wykupiony bilet na pociąg z Kłodzka i tam też było bliżej niż do Barda na stację. Czyli na oko 20 km. Godzina 15:00 jakoś, pociąg, na który mógłbym zdążyć: 18:54. I tak 4 godziny marszu w upale, z górki i z wiatrem w plecy (byłem ciekaw jak bardzo by mi się średnia podniosła przy tych warunkach, gdybym jednak nie musiał prowadzić roweru).
Na pociąg jednak nie zdążyłem, bo dostać się na stację PKP w Kłodzku to naprawdę ciężka misja jest ;s. O 20:21 pociąg do Wrocka, zatem nie zdążę na Euro, bo jeszcze z Głównego trzeba będzie 4 km z buta iść <3. No i jak mogłem się spodziewać po tak udanym dniu na mecz nie dotarłem..
Dzień nie był udany, ale pociągiem i tak trzeba będzie jeździć do Kotliny Kłodzkiej, bo więcej zobaczyłem i zaliczyłem podjazdów przez te kilkadziesiąt km niż gdy robiłem setki przez Tąpadłę, a jestem pewien, że dużo rzeczy ominąłem wczoraj po drodze.
Sprawdza nieszczęścia