Info
Suma podjazdów to 10117 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Sierpień1 - 3
- 2015, Lipiec2 - 1
- 2015, Maj1 - 0
- 2014, Maj1 - 1
- 2014, Kwiecień1 - 1
- 2013, Sierpień1 - 0
- 2013, Lipiec4 - 1
- 2013, Czerwiec10 - 4
- 2013, Maj12 - 4
- 2013, Kwiecień13 - 6
- 2013, Marzec10 - 2
- 2013, Luty6 - 0
- 2013, Styczeń11 - 0
- 2012, Sierpień1 - 2
- 2012, Lipiec5 - 11
- 2012, Czerwiec5 - 3
- 2012, Maj8 - 1
- 2012, Kwiecień4 - 3
- 2012, Marzec2 - 0
- 2011, Czerwiec2 - 0
Maratony
Dystans całkowity: | 714.10 km (w terenie 21.00 km; 2.94%) |
Czas w ruchu: | 23:09 |
Średnia prędkość: | 29.94 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.00 km/h |
Suma podjazdów: | 4702 m |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 79.34 km i 2h 53m |
Więcej statystyk |
- DST 38.80km
- Czas 01:08
- VAVG 34.24km/h
- Temperatura 9000.0°C
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Tour de Pologne amatorów
Piątek, 7 sierpnia 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 3
130/1668 OPEN
czas 1:08:48
Bardziej z nastawieniem na zwiedzanie wcześniej nieznanych mi zakątków naszego kraju, a w tym przypadku Tatr, wybrałem się na TdPA. W obie strony przyszło mi smażyć się w pociągu, gdyż pisząc chyba do wszystkich osób, które jechały w poprzednich latach z Wrocławia na te zawody, nikt się nie wybierał lub miał już zaklepane miejsca. Z pensjonatem trafiłem w dychę, gdyż za jedną noc wyszło 30 zł, a do naprawdę taniego sklepu miałem o rzut kamieniem, ale wszystko potrzebne na wyścig miałem już zabrane ze sobą. Żałuję, jedynie, że nie zabrałem ze sobą sosu, bo jak zawsze dzień przed startem wcinam kaszę gryczaną z olejem, co jest mieszanką obrzydliwą w smaku, a upał potęgował jedynie doznania. Sos jednak musiałby skapitulować przy takich temperaturach, więc nie było wyjścia. Po niecałych 9 godzinach jazdy najpierw Inter City, a potem Regio na miejscu byłem w czwartek około godziny 21. Potem tylko obowiązkowy prysznic, pociorek i lulki. :-)
Do hotelu Bukovina miałem jakieś 6 km pod górę i nie było potrzeby się spieszyć, bo jedyne co mi pozostało to odebrać numer, pakiet startowy, rozgrzać się, ustawić w wyznaczonej strefie. Po drodze usłyszałem jednak, że zapisało się już ponad 1600 osób,a limit wynosi 1800, więc zwiększyłem tempo. Nie wiem czy osoby, które wcześniej opłaciły TdPA uzyskałyby zwrot pieniędzy w razie braku możliwości otrzymania numeru, ale wolałem tego nie sprawdzać. W otrzymanym pakiecie startowym otrzymałem parę pierdółek, ale najlepiej prezentuje się czapeczka Festiny i koszulka z eventu. Rozgrzewka 30 minutowa przed startem nie była jakoś specjalnie potrzebna, gdyż już o godzinie 9 było gorąco, a wiadomo było,że będzie jeszcze gorzej. Przy wyborze strefy zrobiłem największy błąd tamtego dnia, a mianowicie ustawiłem się przy końcu kolejki licząc na to, że znajdzie się dostateczna liczba ludzi posiadająca nogę zbliżoną do mojej. Z wspomnianej rozgrzewki przyleciałem tuż przed wylotem na trasę VIP-ów, a amatorzy byli mocno stłoczeni. Nie widziałem potrzeby przeciskania się do przodu, jednak jak pokazał czas taka potrzeba była.
Nie mając rozeznania z trasy, a sondując jedynie rezultaty z poprzednich edycji wykalkulowałem, że stać mnie na 1:05:00, skoro dwa lata temu Ryszard Rawski osiągnął podobny czas. Aby przejechać całość z takim wynikiem potrzebowałem jednak kogoś do wspólnego pedałowania, a po kilkuset metrach od startu ostrego z Poronina nikt nawet nie próbować utrzymać mi koła! Wyprzedzanie ludzi na całej trasie przypominało mi grę wideo z lat 90 Road Fighter.
Ja to czerwone auto, a reszta samochodów to kolarze wszelkiej maści, mijani z łatwością. Jedynie nieliczni supermani przelatujący czasem po lewej stronie ekranu, jak również na trasie, to 4 gości z zespołu Mostostal Puławy, którzy objeżdżali mnie w sposób zdecydowany. W żaden sposób jednak wiara nie przeszkadzała w kręceniu, więc nie powiem, że mam czas jaki mam, bo ludzie przeszkadzali czy coś w tym guście. To, że na Gliczarowie 2 razy zajechano mi drogę i musiałem wypiąć się przy 20% nachyleniu nie biorę za złośliwość, bo gdy nie ma się siły na pedałowanie przed siebie ciężko o to, żeby nagle zjechać na prawą stronę tylko dlatego, że ktoś krzyczy z tyłu "lewa". Cieszę się, że we wspomnianych sytuacjach popchnięto mnie do przodu przez kibiców czekających już na zmagania zawodowców, bo sam nie dałbym rady się wpiąć i rozpędzić od zera. Do mety już bez rewelacji. Może trochę się zawiodłem, że mam dość spory zapas sił na koniec, ale nie wiedziałem jak zareaguję na temperaturę i nie chciałem się zarzynać.

Za rok jestem na bank z nowym sprzętem, na który już zbieram, więc liczę, że przy podobnie przetrenowanym sezonie i zebranych doświadczeniach z tegorocznej edycji będzie o niebo lepiej.
- DST 65.00km
- Czas 02:15
- VAVG 28.89km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Klasyk Radkowski
Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 17.05.2015 | Komentarze 0
czas: 2:15:48
OPEN 5/138
M2 4/11
Mój pierwszy tegoroczny maraton i jedyny jak na razie KR bez opadów z moim udziałem. Padło na MINI, gdyż po 2 edycjach wiedziałem, że nie przejechałbym MEGA bez poważnego kryzysu, co miało miejsce w poprzednich latach na drugiej pętli.
Kompletnie nie znałem osób, z którymi miałem startować w ostatniej grupie, więc miałem lekkie obawy co do tego czy jest z kim jechać. Trafiłem jednak na dwie osoby z GVT i Pawła Bieruta, późniejszego zwycięzcę MINI, który wywrócił się po około 10 km jazdy tylko po to, by mnie wkrótce dogonić, gdy odstawiłem już tamtych chłopaków. Potem ciągnęliśmy już tylko we dwójkę na zmianach.Ja też miałem małe przygody, bo spadł mi łańcuch i wtedy jeszcze dogoniłem Pawła, jednak po zjazdach i o dziwo połatanym asfalcie przed Kudową, historia z łańcuchem się powtórzyła i tym razem nie dałem rady dojść do kolegi.
Czas nie zachwyca, bo w zeszłym roku miałbym bodajże 15te miejsce, ale z drugiej strony wtedy zszedłem na 2:08 jakoś dzięki mocno napakowanej grupie startowej.:)
Zawsze startując na górskich maratonach myślę o pierwszej dziesiątce, ale do tej pory gdzieś mi czegoś brakowało (nogi również, żeby nie było, że narzekam bez powodu). Teraz jednak pod nieobecność masy mocniejszych zawodników, którzy pewnie już znali trasę i nie mieli ochoty niszczyć sprzętu, udało mi się zgarnąć aż 5te miejsce. Myślę o tym, jako nagroda za całokształt pracy jaką wykonywałem przez te wszystkie lata na treningach i będzie to z pewnością dobry motywator do przyszłych wysiłków.
- DST 134.00km
- Czas 04:40
- VAVG 28.71km/h
- VMAX 70.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Klasyk Radkowski
Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 30.05.2014 | Komentarze 1
14/86 OPEN MEGA
-/- M2 (nieoficjalnie 2gi, bo organizatorzy uznali w moim (choć nie tylko) przypadku, że skoro grupa była ustawiona, to nie mogę zająć miejsca na podium)
Nie chciało mi się wrzucać nic na temat KR, bo z wyniku nie jestem zadowolony, ale focia z trasy całkiem całkiem wyszła no i jakaś posucha u mnie ostatnio na profilu, więc może coś jednak wypocę.
Wystartowałem w najmocniejszej grupie startowej m.in. z Jerzym Sikorą, Ryszardem Rawskim, Mirosławem Fitałem oraz Krzyśkiem Mazurkiewiczem. Od startu szło dość solidne tempo na podjazdach przeplatane z karkołomnymi w niektórych miejscach zjazdami. Z każdą górką ekipa wykruszała się. Ja odpadłem na głównym zjeździe przed Radłowem. Cieszy mnie, że była to w większym stopniu wina niskiej masy ciała i braku twardszego przełożenia niż słabej techniki, bo pod tym względem naprawdę sporo sie poprawiłem, chociaż gdzie mi do takich pogromców górskich szos jak Jerzy Sikora... Za Radłowem zostałem sam, jadąc pod wiatr, co zaowocowało małym kryzysem, który jednak został zażegnany na pierwszym zjeździe na drugiej pętli.
Na przedostatnim bodajże zjeździe przed Kudową (ten najbardziej dziurawy) złapałem kapcia i posiałem bidon. Detkę szybko wymieniłem , ale w tym momencie wiedziałem, że nie ma co marzyć o top 10. W tym roku o dziwo organizatorzy w strefach bufetowych nie oferowali jedynie wody, więc mogłem do mety zasuwać na izo.
Nie wiem czy sytartuję za rok, bo te drogi moim zdaniem nadaja sie bardziej na przełaj niż maraton szosowy. W poprzednim roku jechałem naprawdę ostrożnie, więc nie odczuwałem trudów operowania rowerem między lejami po wybuchu min przeciwpancernych.
Główny wniosek jest taki, że jestem naprawdę mocny, ale potrzebuję więcej grubych setek, żeby nie wymiękać przed metą.
- DST 44.00km
- Czas 01:09
- VAVG 38.26km/h
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Korona Kocich Gór
Sobota, 31 sierpnia 2013 · dodano: 02.09.2013 | Komentarze 0
29/109 OPEN
Dałem ciała, a raczej moje nogi się nie wykazały, chociaż podejrzewałem, że tak może być po zakwasach jakie mi nie pozwalały zasnąć na dzień przed startem (pierwszy raz coś takiego). Rano już lepiej, ale nie byłem wypoczęty w 100%, co potwierdziło się podczas samego dojazdu do Zawoni.
Na wyścigu strasznie szarpałem. Przy wyższym tętnie nie byłem w stanie utrzymać własnego tempa. Momentalnie włączała się jakaś blokada, która uniemożliwiała mi na dłuższą jazdę w beztlenie.
To, że w następnej edycji będzie lepiej nie ulega wątpliwości, ale szkoda kończyć sezon w takim stylu.
- DST 113.00km
- Czas 03:42
- VAVG 30.54km/h
- VMAX 72.00km/h
- Temperatura 35.0°C
- Podjazdy 2202m
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
X Klasyk Kłodzki 2013
Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0
OPEN 14/151
MS2 3/15
Po moich ubiegłorocznych przygodach na KK musiałem się wybrać ponownie do Zieleńca i pokonać trasę. Do tego po raz pierwszy pokazałem się w stroju Whirlpoola, więc doszła dodatkowa presja wyniku :-). W piątek z warszawskim kolegą z forumszosowego wybraliśmy się do Zieleńca.
Już przy losowaniu grup wiedziałem, że będzie można liczyć na Artura Gacka i mocne tempo. Nie myliłem się; kawałek za Zieleńcem odpadło 5 chłopaków z grupy i niestety na 17 km poszedłem w ich ślady, kiedy spadł mi łańcuch, a szkoda bo cała 4 zameldowała się na mecie niewiele szybciej ode mnie. Po feralnym 17 km kolejne 40 przejechałem sam, w tym 3 podjazdy w Czechach. U naszych sąsiadów miałem okazję zmierzyć się ze zjazdami, które ku mojemu zdziwieniu pokonałem bardzo ładnie.
Za Mostowicami doszła mnie 3 osobowa ekipa i razem ciągnęliśmy ładny kawałek, aż w końcu zostałem z Grzegorzem Strycharem (2 miejsce open), ale musiałem skapitulować. Niewiele dalej na Porębie walczyłem z mrowieniem przywodziciela. Za wszelką cenę chciałem jednak uniknąć paraliżującego skurczu, który unieruchomiłby mnie na jakąś chwilę, ale na szczęście podjazd się skończył i na horyzoncie pojawił się bufet oraz Piotrek Rakiewicz, którego przy nieco większym zmęczeniu można by było uznać za fatamorganę. Od niego otrzymałem napełniony bidon Artura oraz słowa otuchy, że zostało jedynie 20 km "po płaskim" :). Ze szczytu do Zieleńca w 3 osoby, jednak na tablicy odpadłem po odcięciu prądu, chociaż nie zabrakło sił na mały finisz :). Rezultat mógł być nieco lepszy, bo 2 razy na trasie przejeżdżałem przez strzałkę i zawracałem, bo nie byłem pewny jaki kierunek pokazuje.
Nie wiedziałem czego się spodziewać po wyniku, bo trochę osób mnie wyprzedziło na trasie, a przecież startowali po mnie inni. Po wyścigu zasłużony odpoczynek, jednak nie mogłem usnąć, więc uznałem, że trochę przemielę nogami i doczłapię się na start zobaczyć czy są rezultaty MEGA. Nie ukrywam, że na twarzy pojawił się wielki banan, kiedy okazało się, jak wysoko jestem w klasyfikacji open oraz M2S.
W końcu jakiś wynik po za treningiem, którym mogę się pochwalić, ale wysokie miejsce na Klasyku Kłodzkim jest dla mnie szczególnie satysfakcjonujące.
- DST 133.00km
- Czas 05:08
- VAVG 25.91km/h
- Temperatura 11.0°C
- Podjazdy 2500m
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Klasyk Radkowski
Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 12.05.2013 | Komentarze 2
9/13 M2S 28/83 OPEN
Transport był zapewniony, więc pomimo małego deszczyku i chłodu trzeba było się stawić na start.
Już przed maratonem postanowiłem sobie, że jadę swoim tempem,a co z tego wyjdzie to się okaże. Pomysł trafiony, bo całość bez kryzysu i moc była na podjazdach całej trasy(Pierwszy podjazd pod Karłów ok.18.5km/h, drugi 17.5km/h). Drugie kółko dokładnie w takim samym tempie jak pierwsze dzięki suchemu asfaltowi w niektórych miejscach na drugim okrążeniu.
I byłoby naprawdę wyśmienicie gdyby nie zjazdy. Mam ogromne problemy w tym temacie. Ludzie, których wyprzedzam na górkach tyrają mnie na zjazdach. Nie wiem w czym tkwi kłopot. Staczałem się korzystając z całego pasa lub drogi odpowiednio wybierając tor jazdy. Inni jeżdżąc całkowicie po zewnętrznej i tak mnie mijali!! Naprawdę się deprymowałem ciągle wyprzedzając tych samych gości(głównie zawodników M5), którzy mieli problemy z pokonaniem górek. Moja pr. maks 52 km/h mówi sama za siebie. Na każdym zjeździe miałem wrażenie , że gdybym jechał odrobinę szybciej wpadłbym w poślizg i do rowu:(
Następny maraton to prawdopodobnie Klasyk Kłodzki(brak kasy na zawody wcześniejsze), więc jest czas na poprawę.
- DST 150.00km
- Czas 04:41
- VAVG 32.03km/h
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
"Żądło Szerszenia" w Trzebnicy
Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 28.04.2013 | Komentarze 3
71/251 open, 13/30 M2S
Ostatnia grupa startowa się wylosowała, więc bałem się, że gdy odpadnę na zmianach trzeba będzie jechać długo samemu. Po 10 km rzeczywiście odpadłem, ale jechałem w przyzwoitym tempie, a po następnych 10 km natknąłem się na niejakiego Jarka z Marcinkowic, z którym przejechaliśmy jakieś 100 km. Do 110 km średnia 34 jeszcze była, potem tylko gorzej. Jarek odpadł jeszcze przed Prababką, mi zaś odcięło prąd za Tarnowcem na podjazdach ok. 130 km. i do mety męczyłem się niemiłosiernie.
Na szczęście z Jarkiem zabrałem się autem do Wrocka(na Szerszenia cisnąłem rowerem), więc nie trzeba było w deszczu jechać.
Impreza jak najbardziej udana, a za rok będzie lepiej :)
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Klasyk Kłodzki zakończony wypadkiem
Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 7
Czeka mnie długa przerwa od treningów. W sobotę, w trakcie KK, doznałem poważnego wypadku na terenie Czech. Przy zjeździe uderzyłem kaskiem w metalowy płot.
KASK PRAWDOPODOBNIE URATOWAŁ MI ŻYCIE
Natychmiast po zdarzeniu zostałem przewieziony do szpitala, gdzie przeszedłem operację szczęki.
Stwierdzono utratę 3 zębów, złamanie nosa, szczęki i kości policzkowej, a także doznałem lekkiego wstrząśnienia mózgu. Jestem już w Polsce ponieważ koszty drugiej operacji, jaką muszę przejść nie miał by kto pokryć. Tak więc we wtorek za tydzień będę miał drugi zabieg na szczęce i dopiero w okolicy połowy sierpnia najwcześniej siądę na rower (o ile wszystko jest z nim ok).
Do tego czasu nie mogę nic gryźć, a więc kisiel, zupki, jugorty kaszki itd, no i ból głowy.
Chciałbym bardzo podziękować wszystkim, którzy poczekali ze mną na przyjazd karetki, a w szczególności koledze z koszulką Dolnego Śląska, który przewiózł mój rower do punktu kontrolnego na trasie, organizatorom, za to że tak bardzo zainteresowali się moim wypadkiem i z pewnością byli bardzo przejęci zdarzeniem, pani Eli, która bezinteresownie podjęła się pomocy rodzicom w tłumaczeniu i przewodnictwie na terenie Czech.
- DST 15.30km
- Czas 00:26
- VAVG 35.31km/h
- Sprzęt Fort Sprint
- Aktywność Jazda na rowerze
Czasówka w Wilkszynie
Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 1
dst: 15,3
t: 26:24
avs: 34,77
rank: 12/22
Troszkę mieszane uczucia, bo w pierwszej miejscowości na trasie źle skręciłem przez co nieco straciłem, ale i tak jest nieźle.
Oczywiście Chris dowalił do pieca z drugim czasem, chociaż gdy chwalił go zwycięzca to Krzysiek chyba był lekko niezadowolony z wyniku:P
Super atmosfera no i wiem, że za te 20 zł się opłacało: banan, picie, lampka, koszulka i oznakowanie trasy oczywiście.
Czasówka będzie się odbywać co ok. 2-3 tyg. po tych samych drogach. Następnym razem też się pokaże chyba, że pojadę w Gorzowie..
Parę fotek:
Biuro wyścigu w Wilkszynie
Chris
Zwycięzca...
- DST 21.00km
- Teren 21.00km
- Sprzęt Perpetum Mobile
- Aktywność Jazda na rowerze
Bike maraton Wrocław
Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 0
Zabrałem się z kolegą crossem na bike-maraton, kompletnie nie znając terenu w jakim przyjdzie mi się mierzyć. Miałem nadzieję, że teren jest dość równy. Jednak tak nie było, a na dodatek zaczęło padać, więc mój pomysł z jazdą na oponce 700x35 był skazany na porażkę łącznie ze mną.
Początkowo nie było zbyt grząsko i jechałem dobrym tempem razem z towarzyszem podróży, ale po jakimś czasie zaliczyłem wywrotkę, a potem kolejną i jeszcze jedną. Kolega był już o wiele dalej niż ja i w coraz gorszych warunkach radził sobie lepiej ze swoim sprzętem. O trafności decyzji utwierdziło mnie moje dziecinnie wręcz słabe tempo i 4 upadki. W sumie to nie patrzyłem nawet jakie zająłem miejsce bo chyba załamałbym się jeszcze bardziej.
Nie wiem, czy wystartuję w kolejnym roku, ale jeśli tak to na pewno na innym rowerku, a MTB jak omijałem tak omijać będę bardziej:)